Długi weekend w Saksonii

Tym razem propozycja na spędzenie długiego weekendu w Saksonii. My co prawda byliśmy tam we wrześniu, ale mam nadzieję, że opis naszego pobytu zainspiruje do wycieczki, która nie wymaga zbyt dalekich podróży i nakładów finansowych.

Plan wycieczki :

  • Częstochowa, Zamek w Mosznej
  • Polanica Zdrój – zwiedzanie Jaskini Niedźwiedziej, Lądek Zdój(nocleg)
  • Jiciń Hreńsko, Ruzowa(nocleg)
  • Pravcicka Brama, wąwóz rzeki Kamenice, spływ
  • zwiedzanie Pirny, Moritzburga, Bad Schandau (nocleg)
  • Zwiedzanie Drezna, Miśni
  • Bastei
  • wodospad Lichtenhainer, Kuhstall, Wrocław (nocleg)

 

Dzień pierwszy

Jedziemy z Bydgoszczy do Radomska i tutaj zatrzymujemy się na nocleg w bardzo fajnym ośrodku. Budynek hotelowy otoczony jest bardzo dużym parkiem ze stawami, parkiem linowym, mini zoo. Są tutaj też stajnie i  konie. Chyba każdy znalazłby tutaj dla siebie coś ciekawego. My jednak po bardzo dobrym śniadaniu ruszamy dalej.

Dzień drugi

Pierwszy postój – Częstochowa i Klasztor na Jasnej Górze. Byliśmy tutaj już nie raz , jednak trudno i tym razem nie zatrzymać się .

Kolejny postój to Moszna. Środkowa część zamku pochodzi z  XVIII wieku. w roku 1896 zamek częściowo spłonął ,a jego odbudową zajął się Franz Hubert na początku XX wieku.

Zamek  ma 365 pomieszczeń i 99 wież.

Zamek otoczony jest dużym , uroczym parkiem . 

Dojeżdżamy do Polanicy – i tam zatrzymujemy się na dwie noce.

Dzień trzeci

Pogoda nieciekawa, jest mżawka , pochmurno. Jedziemy zatem do Kletna by zwiedzić Jaskinię Niedźwiedzią. Jedna z najładniejszych jaskiń w Polsce.

W drodze powrotnej zatrzymujemy się na chwilę w Lądku Zdroju.

Dzień czwarty

Ruszamy do Czech. Pierwszy postój robimy w Jicinie . Starsi – oczywiście kojarzą to miasto z Rumcajsem.

Szukamy naszej kwatery w Ruzowej. Trzeba przyznać , że bez nawigacji nigdy byśmy tutaj nie trafili. Zostawiamy swoje bagaże i ruszamy tego samego dnia do Hreńska .

 

Dzień piąty

Jedziemy na parking w Mezni Louka, zostawiamy tam samochód . Za radą Pani z parkingu – idziemy najpierw do Pravcickiej Brany,

Schodzimy teraz w dół do Hreńska, 

 

jemy pyszną czosnkową zupę i  żółtym szlakiem wędrujemy do rzeki Kamenice .

Kupujemy bilety na spływ rzeką.  Cała wycieczka podzielona jest na dwa etapy, czyli płyniemy, później około 300 metrów pieszo – i ponownie wsiadamy na łódź.

Cała wyprawa zajęła nam około 9 godzin. Ceny biletów :

parking w Mezni Louka – 100 CK ( cały dzień)

Pravcicka Brana – 75 CK

Spływ – 140 CK ( obie trasy)

Dzień szósty:

Z uwagi, iż na nocleg mamy zjawić się w popołudniowych godzinach – jedziemy najpierw do Miśni. Niestety jedzie się fatalnie. Korki na drodze powodują, że zamiast Miśni odwiedzamy Pirnę.

Kolejny przystanek to Moritzburg i zwiedzanie barokowego zamku na wodzie.

Wracamy do Bad Schandau – gdzie wita nas Polka posiadająca tam hotelik. Polecam to miejsce , bowiem jest bardzo ładnie położone i do tego bardzo dobrze wyposażone.

Miasto było kilkakrotnie zalewane . Dowodem tego jak wysoka była woda są podziałka na jednym z domów, która pokazuje poziom wody

Dzień siódmy – jedziemy do Drezna pociągiem. Samochód zostawiamy przy dworcu kolejowym  na bezpłatnym parkingu.

Bilet do drezna w obie strony to koszt 19 E na dwie osoby. Bilet ten upoważnia do jazdy wszelką komunikacją miejską.oraz dał nam możliwość w drodze powrotnej wysiąść w Miśni – zrobić krótki spacer , i wrócić do Bad Schandau.

O samym Dreźnie można wiele pisać . Na pewno warto go zobaczyć korzystając jednak z dokładnego przewodnika opisującego kolejne atrakcje. 

Wracając z Drezna – tak jak wspomniałam wyżej – wysiedliśmy z pociągu w Miśni. Przepiękne miasteczko – ale, cóż pogody się nie wybiera. Gwałtowna ulewa znacznie skróciła nasz pobyt .

Wracamy na stację , czekamy na pociąg i wracamy do Bad Schandau.

Dzień ósmy – dzisiaj w planach Bastei.

Udajemy się do Rathen, aby zrobić sobie spacerek na Bastei. Ma to być prosta droga. Ale niestety nie dla nas. Krążymy po okolicy. Zwiedzamy (z daleka) Königstein. Podziwiamy również z daleka most na Bastei.

Ale nadal nie wiemy jak tam dotrzeć. Ostatecznie docieramy do Rathen skąd odchodzi prom przez Łabę. A stamtąd w górę dociera się do mostu w górach (czyli Bastei). Jest duży parking. Rezygnujemy i jeszcze raz jedziemy do Porschdorf. Tam znajdujemy parking w polu z postawionym parkomatem.  Rezygnujemy i jedziemy dalej do parkingu w lesie. Bez parkomatu. Stąd ruszamy do Bastei. Bardzo ładną trasą (mniej niż 1h) docieramy do Rathen. Drogowskazy prowadzą nas do słynnego mostu. Ale ta trasa wcale nie jest taka łatwa jak opisuje to przewodnik. Podejście jest dość męczące. Ale widoki są tego warte.

Zmęczeni wracamy do Bad Schandau

Dzień dziewiąty

Dzisiaj ruszamy w drogę powrotną do Polski. Po drodze udajemy się jeszcze na krótki szlak do Kuhstall. Jedziemy wzdłuż linii tramwajowej wiejskiego tramwaju Kirnitzschtalbahn.

Mimo że jest dość wcześnie (ok.10)mijane po drodze wszystkie parkingi są już pełne. Na szczęście ten przy pętli tramwajowej ma jeszcze sporo wolnych miejsc. Wykupujemy bilet na 1h (1€) i kierujemy się do Kuhstall. Musimy dość mocno się „sprężać” aby zdążyć w ciągu 1h. „Obora” nie rozczarowuje nas mimo zamglenia.

Krótki postój i powrót. Idziemy jeszcze do wodospadu  Lichtenhainer.  Tutaj niestety nic ciekawego. Bocznymi drogami ruszamy do Wrocławia. Takie boczne drogi mają swój urok. Docieramy do naszego noclegu we Wrocławiu. „Hotel” jest bardzo dobrze położony. Tuż przy Odrze.  Centrum (rynek) też niedaleko. Ale nocleg jest dość dziwny (znaczy nietypowy). Pokój wygodny. Wieczorem udajemy się jeszcze (tramwajem) do kolorowej i „grającej” fontanny. Pokaz odbywa się dopiero o 21.30. jednak warto było.

Dzień 10

Rano udajemy się do Oceanarium. Fakt – widzieliśmy już tego typu obiekty w Singapurze, Norwegii. Ten we Wrocławiu – rzeczywiście też robi wrażenie. Mam jednak wrażenie, że koncentrując się na budowie Oceanarium pozostała część ZOO została nieco zaniedbana.

Opuszczamy Wrocław gubiąc się w objazdach z uwagi na odbywający się w tym dniu maraton.

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *